31 października 2012

Co zrobić, gdy spod maski wydobywa się dym?

Jakiś czas temu spotkała mnie bardzo niemiła niespodzianka. Jechałam w bardzo zimny aczkolwiek słoneczny dzień i niedość że zapomniałam okularów przeciwsłonecznych, od rana coś szwankowało mi w aucie.


Nie byłam tym zbytnio zdziwiona, przecież po to są cztery kółka żeby od czasu do czasu również miały swoje fochy. Jako profesjonalna kobieta kierowca pomyślałam: Włącze radio na full. Nie będę sobie głowy zawracać dziwnymi dźwiękami spod maski. Nic mi nie popsuje radości z jazdy. Nic nie podważy tego, że w końcu to prawo jazdy po coś mam!

Jadąc sobie krajową 11, czułam, że to będzie dzień pełen wrażeń. Nie zawiodłam się.W miejscowości Jelonek pod Poznaniem poczułam drżenie i dziwny zapach. W promieniach słońca zauważyłam parę unoszącą się spod mojej pięknej, rdzawej maski. Miałam dwa wyjścia. Albo poczuć się jak Strażnik Teksasu i jechać dalej, mimo że zaczęły mi się palić wszystkie kontrolki, albo zachować się jak typowa kobieta za kierownicą i stanąć na pobliskiej stacji, błagając kogoś o pomoc. Silna wola i determinacja przegrały. Po 5 minutach znalazłam się na Lotosie. Wyszłam z auta i otworzyłam maskę. Para poszła więc wróciłam sprawdzić kontrolki. Woda w chłodnicy miała temperaturę rzeki w Afryce - 120 stopni! Ze łzami w oczach, pobiegłam do obsługi stacji i krzyknęłam Potrzebuję męskiej ręki! Panowie, ku mojemu zdziwieniu na hasło szybko zareagowali i z niesmacznym uśmiechem na twarzy wyszli ze mną do Audicy. Płyn chłodniczy się skończył! Potrzebna woda destylowana! 10 minut jazdy i pani auto byłoby niczym! - rzekli do mnie językiem fachowców. Niczym to on już jest. Rocznik 98' nie może być przecież czymś niezwykłym.

Wróciliśmy na stację i panowie polecili mi super świetną profesjonalną i jedyną w swoim rodzaju wodę destylowaną marki W. Oczywiście kupiłam dwie wielkie butle i tym samym pozbyłam się pieniędzy na obiad w szkole.  Po najedzeniu się na stacji za pieniądze na wspaniały posiłek w trakcie zajęć dla mnie, mój sprzęt odpalił i ruszyłam szczęśliwie ku celu...

"Cacko", bo tak żartobliwie nazywa go mój ojciec,  tego dnia dało mi widoczny sygnał "Musisz schudnąć". Tak to sobie tłumaczę. Mimo wszystko, poraz kolejny udało mi się rozwiązać niemiły problem ze starym gruchotem. Drodzy czytelnicy, kobiety kierowcy - czy wam nigdy ciśnienie nie wzrosło na drodze i nie gotowała wam się krew? Jeśli nie, to sprawdźcie lepiej swoje auta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zbiór krótkich przygód młodych kobiet z ich samochodami. Kobieta za kółkiem nie taka straszna jak się wydaje!