Pewnie chcecie wiedzieć po co w sieci
kolejny blog o kobietach za kółkiem (czyli jak powie większość -
blog bez przyszłości). Skąd ta nazwa? W jakim celu został
stworzony? Czyżby to kolejny blog, w którym czternastolatki będą
chwalić się swoją pierwszą miesiączką, a nieco starsi
filozofowie rozczulać się nad złem tego świata? Otóż nie. Blog
"Jazda po babsku" pomoże nam zdobyć tytuł zawodowy licencjata! Dlatego nie skazujcie go od razu na porażkę! Prowadzi go Kasia, Aga, Marta i Anka. Przez najbliższe 3
miesiące możecie śledzić nasze prywatne historie dotyczące tego
jak poradziłyśmy sobie w sytuacjach kiedy nagle miałyśmy problem
z naszym samochodem. Ale... dlaczego kobiety stworzyły blog akurat o
samochodach? Odpowiedź na to pytanie płynie z poniższej historii.
Kiedy dostałyśmy za zadanie stworzyć unikalnego bloga do głowy
przychodziły nam różne pomysły, często dziwne i nietrafione.
Wszystko zaczęło się w sobotę
wieczór, gdzieś na Campusie Uniwersyteckim. Cały ten jesienny
dzień padało przez co na ulicach było ślisko, a do tego powstało
mnóstwo kałuż. Około godziny 19tej wraz z Kasią, Martą i resztą
roku wychodzimy z zajęć. Nie było tego dnia z nami Anki, bowiem z
powodu jej skrzyni biegów niestety nie dojechała na uczelnie. O tym
jak sobie poradziła możecie przeczytać w poście niżej. Żegnamy
się nieczule i każda z nas idzie w swoją stronę. Jednak Marta
postanawia dziś podwieźć Kaśkę do domu. Kiedyś ta jeździła ze
mną, ale odkąd Marta zainwestowała w nowe cztery kółka i
zamknięto Rondo Kaponiera już nawet nie chciała spojrzeć na mój
toczący się złom. Tego dnia jednak wybrała
słusznie. W każdym razie odpalam swoje cztery kółka. Radio jak zawsze mi nie
działa. Tym razem włączę muzykę z telefonu by umilała mi godzinę drogi
jaka mnie czeka. Wyjeżdżam. Myślę tylko o tym by jak najszybciej
dotrzeć do domu, bo zimno i głód mnie ssie. Z Campusu Morasko
można wyjechać tylko jedną drogą. Ta zawsze przy takiej pogodzie
zamienia się w jezioro. Przejeżdżam przez tą ogromną kałużę i
bardzo się cieszę z tryskającej na wszystkie strony wody spod
moich opon.
Radość nie trwa zbyt długo. Chwilę
później mojemu rozpędzonemu autku gaśnie silnik. Toczę się i
widząc co się dzieje próbuję na nowo włączać i wyłączać
silnik. Nic to nie daje. Z moich ust można wyczytać aksamitne o
kurrffa. Siłą rozpędu dotaczam się do postoju taksówek.
Awaryjki. I co? Co w takiej sytuacji powinna zrobić kobieta za
kierownicą? Moje auto psuje się raz na miesiąc, nie raz mnie
zaskoczyło. Z każdą nową awarią uczę się czegoś nowego. Nie
każda kobieta kierowca ma jednak takie szczęście jak ja. Za mną
jechała Marta z Kaśką. Tak jak szybko mnie minęły tak szybko
dostałam od nich telefon: "Tej, co ci się stało?".
Przyjechały mi pomóc. Jednak co mogą zrobić 3 laski z jednym
popsutym samochodem? PCHAĆ! Jak dawniej Malucha! Kiedyś wszyscy pchali Maluchy. Co ma wspólnego Maluch i moje cztery kółka? Otóż równie często się psują.
Ja za kierownicą, a one zaczynają pchać. Przepchały
mnie na najbliższy parking. Po kilku konsultacjach telefonicznych
stwierdziłyśmy, że to najlepszy pomysł. Zaparkowałam idealnie. Po tym wszystkim odwiozły
mnie na autobus. Problem tkwił w zalanych przewodach. Trzeba było
poczekać aż wyschną. Pamiętajcie! Zawsze jak działa wam
akumulator i wszystkie inne światełka na desce rozdzielczej, do
tego pada deszcz, a wy przed chwilą przejechałyście przez jezioro
- najprawdopodobniej macie ten sam problem co ja. Zostawcie swoje cztery kółka na
parę godzin, wyschnie samo. Ja niestety tego dnia zapomniałam
wziąć suszarki, a samo machanie ścierką niewiele dało. Jak to
się skończyło? Niedziela, zajęcia na godz. 8. Czyli pobudka o 5 i
autobus podmiejski o 6. A po tej porannej katordze musiałam jeszcze
dziewczynom w podzięce za wczorajszą akcję postawić śniadanie ;)
My, kobiety kierowcy, do tego kobiety pracujące, bądź też co
poniektóre bezrobotne podejmujemy wezwanie pisania o rzeczach, o
których się mów, że są dla kobiet nienaturalne. Będziemy łamać
stereotypy! Czytajcie nasze posty, śledźcie naszego bloga! Nie
tylko nam pomożecie, ale i nauczycie się wielu ciekawych rzeczy.
Miłego dnia ;)
Już się można zacząć śmiać? Baby za kółkiem o zgrozo...
OdpowiedzUsuńDziękujemy za uroczy komentarz. Jeśli się nas boisz polecamy Tobie przesiąść się z samochodu na tramwaj. Pozdrawiamy ;)
Usuń